Już za tydzień odbyć ma się premiera najnowszej części kultowej już serii gier strategicznych Total War, czyli WRP: Total War. Jak sama nazwa wskazuje, jej akcja toczyć będzie się w czasach nam prawie współczesnych, bo od roku 2019.
Gra została już poddana testom zawodowych graczy, którzy dobrze ocenili jej grafikę, wierność rzeczywistym wydarzeniom czy łatwość obsługi. Również wymagania sprzętowe nie zwalają z nóg, co można zaliczyć do pozytywów. Wystarczy jedynie skromny, 8-rdzeniowy NeoTech Octium 1,5 THz, 512 TB RAM i karta graficzna NeoTech G-Siła 29200 128 TB.
Gdy uznamy, że nasz komputer spełnia podane wymagania, przystępujemy do gry i już na początku zaskakuje nas fakt, że najpierw wybieramy poziom trudności (dostępne cztery: bardzo łatwy, trudny, bardzo trudny i „chyba żartujesz”), a dopiero później kraj, jakim walczymy. Dlaczego tak się dzieje dowiadujemy się, gdy przejdziemy dalej. Otóż każdym z państw można grać na tylko jednym poziomie (Polską na bardzo łatwym, ale np. Wietnamem tylko na „chyba żartujesz”). Producenci gry tłumaczą, że usiłowali za wszelką cenę zachować wierność rzeczywistym potencjałom państw i nie dało się gry taką potęgą jak Polska uczynić trudnej, bo byłoby to nierealne.
Fabuła gry nie zaskakuje: musimy podbić 50 regionów, aby przejść kampanię. Na poziomie „chyba żartujesz” nawet wytrawni gracze nie potrafią tego dokonać, dlatego przygotowano specjalny rodzaj kampanii – „Wytrzymaj 15 lat”, który też jest trudny, ale możliwy do ukończenia.
Armie wszystkich państw są dość wiernie odtworzone, więc nie zdziwmy się, jeśli dowodząc kompanią ciężkiego szturmu atomowego natrafimy na birmańską artylerię na słoniach. Również grafika jest wręcz niesamowita. Na polu bitwy możemy odróżnić wszystkie szczegóły twarzy, stroju i wyposażenia każdego żołnierza, a jest ich nawet 50000.
Zaskakującą rzeczą jest natomiast interfejs, gdyż jego wygląd zależy od kraju jakim gramy. Gdy gramy Polską, jest on prosty i przejrzysty tak, że każdy wie od razu o co chodzi. Jednak grając USA natrafiamy na interfejs pogmatwany i nieczytelny. Na mapie kampanii pojawia się coś na kształt plamy po kawie, ale to jeszcze drobnostka. Szczytem jest interfejs francuski. Jest tak realny, a co za tym idzie niezrozumiały, że nawet Francuzi nie umieli skutecznie poruszać się po grze. Do wściekłości doprowadza brak wyraźnych zarysów granic, co powoduje, że nie zawsze wiemy, w jakim kraju jest nasza armia.
Entuzjastycznie przyjęta przez recenzentów, bardzo realistyczna i ciekawa gra na pewno znajdzie się w czołówce najlepiej sprzedających się gier komputerowych ostatniego roku. Do kupna zachęca nie tylko jakość wykonania, ale też i cena, która, jak twierdzi producent, jest kusząco wysoka.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.7 | oddanych głosów:13)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.