Miało być widowisko? I było. Choć pewnie nie do końca o czymś takim myśleli widzowie zgromadzeni na Stadionie Narodowym (a właściwie Stadionie im. Narodów Wielkiej Rzeczypospolitej). I pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu tego meczu miało w ogóle nie być. Może i dobrze by było. Ale zacznijmy od początku.
Jakież było zdziwienie w całej Wielkiej Rzeczypospolitej, gdy reprezentacja Reszty Świata wyzwała reprezentację WRP do rozegrania meczu, który zdecydować miał o dominacji we współczesnym futbolu. Ze swoją nową gwiazdą, która po latach gry w polskiej siódmej lidze zrezygnowała z polskiego obywatelstwa, by przyjąć paszport Kambodży, nie mieli prawa przegrać. Przynajmniej zdaniem ich trenera, który wspomniał też coś o wstawaniu z kolan.
- Mamy spore szanse - zarzekał się. - Uczyliśmy się od najlepszych. Bramka jest okrągła, a piłki są dwie, jak mawiał wasz wielki trener.
Wszyscy traktowali to jako nawet całkiem zabawny żart, jednak po pierwszym gwizdku okazało się, że goście rzeczywiście przedstawiają sobą taki poziom zrozumienia polskiej myśli trenerskiej. Potem zaś było już tylko gorzej. W końcu po dwudziestu minutach sędzia zakończył mecz.
- Tak, wiem - tłumaczył zdziwionym dziennikarzom. - Powinno być pełne dziewięćdziesiąt minut. Ale to co się działo na boisku było niehumanitarne. Na tablicy było przecież już 27:1, a Polacy nawet się nie starali.
- To prawda - potwierdza polski kapitan. - Więcej nawet. My im pomagaliśmy. Żeby dodać im wiary w siebie, strzeliliśmy nawet samobója. Ale widok nas strzelających do własnej bramki tylko bardziej ich skołował. Myśleli, że przegapili zmianę stron w połowie i po prostu zaczęli się potykać o własne nogi na drugiej połowie boiska.
- To nie był sport - dorzuca jego kolega z zespołu. - Czułem się jakbym kopał małego szczeniaczka. Kto w ogóle dopuścił do tego, żeby oni z nami grali. No nie ten poziom. Po prostu nie ten poziom.
- No niby prawda - przyznaje przedstawiciel PZPNu. - Ale z drugiej strony to dorośli ludzie. Wiedzieli co robią. Jeżeli nie potrafią grać w piłkę, mogli zająć się czymś innym. Na przykład szydełkowaniem.
Co racja, to racja. Dobrze, że chociaż w naszej Ojczyźnie podobnych przypadków oderwania od rzeczywistości nie sposób uświadczyć.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.2 | oddanych głosów:20)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.