Lament, płacz i zgrzytanie zębów – to chyba słowa najtrafniej określające atmosferę, która zapanowała dzisiaj na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Powodem tego niecodziennego dla polskich ekonomistów nastroju stała się pierwsza od kilkudziesięciu lat decyzja o upadłości jednej ze spółek giełdowych. I to tej największej - spółki NeoTech.
O swojej decyzji Rada Nadzorcza Polskiego Koncernu NeoTech poinformowała w porannej depeszy. W lakonicznym komunikacie stwierdzono jedynie, że „decyzja ta to w obecnej sytuacji Spółki jedyne wyjście, które nie gwarantuje co prawda, że da się ją jeszcze uratować, ale przynajmniej daje jakieś nikłe nadzieje na przyszłość.”
Wiadomość o upadłości NeoTechu, największego koncernu przemysłowego w Wielkiej Rzeczypospolitej, firmy, która wykupiła gigantów takich jak Microsoft czy Nokia, światowego lidera w dziedzinie praktycznie wszystkich gałęzi techniki i, co najważniejsze, spółki, która w minionym roku osiągnęła łączny dochód rzędu biliardów złotych (wciąż trwa liczenie) wywołała istny szok na polskich, czyli światowych rynkach finansowych. Słynąca ze spokoju i stabilizacji warszawska giełda w ciągu kilku sekund zmieniła się w piekło.
– Nagle wszystkie ekrany zrobiły się czerwone, jakieś alarmy, ludzie biegali, wrzeszczeli, wyskakiwali przez okna, rozbijali ekrany monitorów – przeżyłem III wojnę światową i I wojnę totalną, ale takiego czegoś jeszcze nigdy nie widziałem – opowiada pan Grzegorz, pracownik giełdy. – A niestety duża część naszych pracowników to ludzie w podeszłym wieku. Wiadomo – robota na giełdzie to idealne zajęcie na emeryturę – cały dzień można sobie spokojnie siedzieć, pić herbatkę, gawędzić z kolegami i patrzyć na kojące zielone cyfry na monitorach. No i niestety dziś mieliśmy aż siedem zawałów.
Jak informuje pogotowie ratunkowe, jeden z tych siedmiu zawałów skończył się tragicznie. Śmierć na miejscu poniósł pan Edward – makler giełdowy, którego koledzy określają jako „rześkiego 96-latka, który miał serce jak dzwon”.
W godzinach popołudniowych sytuację zaognił jeszcze bardziej były już prezes NeoTechu, który zdecydował się publicznie zabrać głos. Na konferencji prasowej zwołanej w zdewastowanym budynku GPW tak tłumaczył powody decyzji o upadłości:
– Nie może być tak, że [popieraj swój] rząd, pod pozorem wspierania wolności gospodarczej, pompuje w nas kasę, chcąc w ten sposób zrzucić na prywatnych przedsiębiorców cały ten garb budżetowy, który sam sprowadził na nasz kraj. Nie będziemy brać odpowiedzialności za WASZ dobrobyt! Tak nie można pracować! Dosyć tego! Niech sobie całą tą forsę wsadzą za przeproszeniem w tyłek, a potem jeszcze podetrą tym, co zostanie!
Niestety dziennikarzom nie udało się zadać pytań prezesowi, gdyż po tych słowach pośpiesznie wyszedł on z sali w towarzystwie kilku smutno wyglądających mężczyzn w czarnych garniturach, którzy nieoczekiwanie pojawili się na konferencji.
O 17:00 rzecznik Ministerstwa Dobrobytu poinformował, że nadzór nad NeoTechem przejął tymczasowo sam Minister, ponadto rozpoczęto gorączkowe poszukiwania nowego inwestora, a rodzinie tragicznie zmarłego pana Edwarda zostanie udzielona wszelka pomoc psychologiczna, materialna i duchowa.
Niezależni eksperci, zapytani o to, co będzie dalej z NeoTechem i polską gospodarką, mówią o dwóch możliwościach: jeśli NeoTech znajdzie nowego inwestora (czyli w tym przypadku osobę, która przejmie cały majątek i dochody firmy oraz długi jej kontrahentów), to nic się nie zmieni, a jeśli nie – czeka nas w najbliższych miesiącach krach większy od tych, które pamiętają jeszcze nasi dziadkowie.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.2 | oddanych głosów:29)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.