Malijscy żołnierze cieszący się z perspektywy zajęcia kraju przez PKI
Jak donosi wojskowy wywiad, polskie pospolite ruszenie zajmuje kolejne miasta afrykańskiego Mali, jedno za drugim. Pułkownik John Mbomba przemawia właśnie do swoich żołnierzy, którzy od dwóch dni przebywają w Senegalu, przy granicy z Mali, gdzie Republikańskie Oddziały Uderzeniowe prowadzą koncentrację wojsk:
- Żołnierze, wroga propaganda będzie wam wmawiać, że bierzecie udział w aneksji naszego sojusznika. Będą was mamić! Prawda jest taka, że naszym zadaniem jest ochronić ludność cywilną na południowych terenach Mali. Nasz prezydent, my, nie chcemy, by polski najeźdźca zajął bratnie terytorium zaprzyjaźnionej Republiki Mali. Dlatego też prezydent, w swej nieograniczonej mądrości, postanowił, że nasze siły zajmą ile się uda, tworząc na terenie południowego Mali enklawę dla cywili. Wasze zadanie jest proste – postawcie nogę na malijskiej ziemi, zanim zrobi to polski fryzjer, budowlaniec lub hydraulik!
Żołnierze wznoszą spontaniczne „hip hip hura” na cześć prezydenta i udają się na swoje pozycje.
Pułkownik Mbomba ze zdenerwowaniem mnie w ręku fragment swojego polowego munduru w kolorze piasku wz.10. Atak ma nastąpić za 5 sekund, 4, 3, 2, 1…
- Do ataku! – krzyczy pułkownik.
Nagle wzdłuż całej granicy pojawiają się zamaskowane dotąd w trawach lekkie czołgi typ.mugabe1. Kupionych od WRP hiperfortec nie udało się przetransportować na czas. Siedzący w okopach żołnierze malijscy wyskakują z transzei i rzucają broń. Nagle jeden z nich patrzy na ciemne twarze żołnierzy i powiewającego nad nimi Złotego Ptaka i woła:
- Co się stało z waszym orłem? Skąd jesteście, czarni Polacy?
- Zimbabwe! – odpowiada pułkownik.
Słysząc to Malijczycy krzyczą „zdrada” i wracają na pozycje obronne. Dowodzący nimi oficer rzuca w zimbabweński czołg swoim niesprawnym pistoletem po czym krzyczy:
- Oddam życie, by ziemię malijską zajęli Polacy! – i, jakby na własną prośbę, ginie skoszony serią z zimbabweńskiego kaemu.
Opór na granicy był słaby, Republikańskie Oddziały Uderzeniowe (ROU) rozbiły siły przeciwnika w kilka minut, a i to tylko dlatego, że jeden z czołgistów przeliczył się i zgubił gąsienicę rozjeżdżając malijski blokhauz. Teraz kolumna pułkownika przesuwa się na wschód malijską „autostradą” – piaszczystą utwardzaną drogą biegnącą przez sawannę. Z zawieszonych przy drodze megafonów płyną komunikaty naczelnego dowództwa Mali:
„Podczas, gdy od północy naszą ziemię zaatakowali nacjonaliści polscy, od południa zaatakował nas nasz dawny sojusznik, Zimbabwe. Republikańskie Oddziały Uderzeniowe wbiły nam nóż w plecy i, atakując prawie bezbronne południe kraju, wprowadziły pewne zamieszanie w naszych walecznych szeregach. Nie zważając na przeciwności jednostki malijskie podjęły się trudnego zadania walki na dwa fronty i już teraz oddziały naszych żołnierzy kontratakują w kierunku Zielonej Góry i Harere. Nasze bojowe lotnictwo…”
„Pomontowali megafony co 100 metrów a nie stać ich, by wylać asfalt na autostradzie” – myśli dowódca (podczas gdy jego czołg podskakuje na kolejnej dziurze) po czym krzyczy:
- Mkaha!
- Tak panie pułkowniku – odpowiada mu z pierwszego w kolumnie czołgu oficer.
- Rozwalcie te głośniki, ale już!
Serie z automatycznych działek uciszają ciągle nadającego o kolejnych sukcesach malijskiej armii spikera. Nagle nad głowami żołnierzy śmigają dwa zimbabweńskie Stalowe Ptaki zrzucając ulotki. Pułkownik podnosi jedną i czyta:
„Ludu Mali! W obliczu zagrożenia waszej suwerenności, rząd zimbabweński zdecydował się zająć południowe tereny waszego państwa, w celu zapewnienia bezpieczeństwa ludności cywilnej Mali. Uprzejmie uprasza się ludność cywilną by współpracowała z zimbabweńskimi obrońcami, a żołnierzy malijskich wzywa się do złożenia broni”.
Kolumna czołgów posuwa się dalej i dalej na wschód. „Byle do Bamako” – myśli pułkownik – „Byle przed Polakami”.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.6 | oddanych głosów:16)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.