Nie tak dawno na Marsa przybyli japońscy osadnicy. Niektórzy z nich przeżyli już zatopienie Japonii. Nie myśleli jednak, że coś podobnego spotka ich powtórnie. Jak do tego doszło?
-Zgodnie z planem rozpoczęliśmy zalewanie terenów przeznaczonych na morze na terenie należącym do WRP. Nie mieliśmy żadnych informacji z Nowej Japonii na temat miejsc osadnictwa. W ogóle to powinni się domyślić, ze jak coś jest na mapie zaznaczone na niebiesko, to może tam kiedyś być woda. Niestety nie przestrzega ona prawa międzynarodowego, lecz prawa grawitacji, i zgodnie z nim przekracza granice - tłumaczy rzecznik gubernatora Terytorium Północnozwrotnikowego.
Jak się jednak okazało, Japończycy mieli swoje mapy, na których na terenie Nowej Japonii nie przewidywano terenów zalewowych (kolorem niebieskim zaznaczono natomiast otaczające Nową Japonię tereny WRP, aby mieszkańcy czuli się jak na wyspie). Osadnicy rozlokowani byli równomiernie na całym terytorium "wyspy". Tymczasem zalaniu uległa niemal 1/5 kraju, co zmusiło do ewakuacji kilkaset tysięcy mieszkańców (nieodzowna okazała się pomoc polskich strażaków).
Sytuacja między oboma krajami była jednak dość napięta. Zgodnie z umową Nowa Japonia posiadać powinna tyle powierzchni lądowej, co stara. Niemożliwe było przesunięcie granic, ponieważ oznaczałoby to fakt w historii niespotykany - zmniejszenie terytorium WRP (gdy Japończycy otrzymali swój fragment Marsa, duża część terenów niezamieszkanych nie była jeszcze wliczana do terytorium państwa). Konieczne okazało się zbudowanie wzdłuż granicy gigantycznej tamy utrzymującej morze po polskiej stronie oraz osuszenie zalanych terenów. Cała operacja wraz z wypłatą odszkodowań zajęła 3 dni.
-Ale na Ziemi nie zamierzamy tego powtarzać - zastrzegają Polacy.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.1 | oddanych głosów:16)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.