O godzinie 23:42 czasu wschodnio-krakowskiego na radarach w Szczebrzeszynie, Pikciu-Mikciu w Peru i Twin Peaks na Alasce zauważono niezidentyfikowane obiekty latające bombardujące obszar Stanów Zjednoczonych. Szybko cały świat obiegła informacja, ze Wielka Rzeczpospolita w końcu ulitowała się nad małym bratem i postanowiła zaanektować Stany Zjednoczone. Jakby na potwierdzenie panowała wszelka cisza radiowa, zaś ani Ministerstwo Wojny ani Ministerstwo Informacji nie wydawało żadnych komunikatów potwierdzających ani zaprzeczających. Zaledwie 3 minuty po pierwszym ataku prezydent Stanów Zjednoczonych wydał orędzie do narodu. Oto jego fragment:
Rodacy! Oto nastał czas wielkiej próby. Musimy godnie i z honorem sprostać temu zadaniu. Każdy obywatel musi należycie się przygotować do tej chwili. Bo właśnie teraz wkraczamy na drogę do chwały i wielkiej szczęśliwości. Drodzy Rodacy! Z dumą chcę wam zakomunikować, że nasz drogi sojusznik postanowił przyłączyć nas jako pełnoprawnego członka wspaniałej Wielkiej Rzeczpospolitej
Polscy dziennikarze, obecni na konferencji, zgodnie podziwiają tempo jej zorganizowania, składającej się z jednego mikrofonu i to bynajmniej nie bezprzewodowego i generatora na korbkę. W każdym zakątku biednych USA zapanowała niekwestiowana radość.
Jednakże 7 minut i 14 sekund później pojawiły się pierwsze informacje od Zależnych Ekspertów, zbliżonych do władz najwyższych kraju, kwestionujące atak na Stany Zjednoczone. Jak słusznie zauważono, brak było wyprzedzającego ataku atomowego na terytorium Stanów Zjednoczonych, co jawnie wykazywało, że nie polskie wojsko atakowało sojusznika. Zatem kto? Jak się później okazało, tymczasowe milczenie polskich władz było spowodowane intensywnym dochodzeniem, jaka jest przyczyna ataku na najwierniejszego sojusznika. Jak zdradza nam pan Wiesio, na co dzień pracujący jako dozorca w Departamencie Wywiadu, zatrudniono najlepszych speców od trajektorii pocisków międzykontynentalnych:
-Panie, kogo tu nie było. Wszyscy wystrojeni dwornie i mieli takie fajne spiczaste kapelusze z wyhaftowanymi ręcznie gwiazdkami. Nawet dostałem autografy. To byli bardzo sympatyczni panowie, tylko troszkę mnie oślinili.
Oficjalny serwis informacyjny WRP postanowił wyjść naprzeciw oczekiwaniom swoich czytelników i należycie zbadać tą tajemniczą sprawę. Nasz reporter Maks Golonko zbadał nawet pocisk, którymi są bombardowane USA. Z pobieżnych oględzin wykazywało by to na garnek pełen bigosu i to do tego myśliwskiego, jednakże natrafił na wielce tajemniczą ulotkę doklejoną do garnka:
„Bigos – Dopalacz”
Bigos – Dopalacz to najnowszy produkt ze stajni "The PSYHEDELI" kilkukrotnie wzmocniony egzotyczną ziołową mieszanką, która uwalnia bogaty aromat gdy jest podgrzewana. Zawiera kombinacje roślin i aromatycznych ekstraktów. Raduj się przyjemnym aromatem i smakiem Bigosu!
Wielce tajemniczy jest też dopisek drobnym druczkiem poniżej:
„Artykuł jest przeznaczony do obrzędów religijnych. Nie nadaje się do spożycia dla ludzi”
Wśród rozżalonych amerykanów pojawiły się nawet idiotyczne teorie, jakoby to był polski spisek antyamerykański, mający na celu zniszczenie samoświadomości u obywateli USA i że źródłem skąd pochodzą te pociski to baza na Madaskarze oznaczona jako Strefa 69. Na całe szczęści polskie państwo zaopiekowało się tymi osobnikami i poddało je dobrowolnej terapii elektro-wstrząsowej w pokoju wyłożonych miękką gąbką i pozbawionym wszelkich metalowych części takie jak np. klamki. Ministerstwo Informacji wyjaśniło, że na Madaskarze nie ma żadnych baz polskich, a żadna z istniejących tam nie nazywa się Strefa 69.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.2 | oddanych głosów:41)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.