Przez ciągłe rozweselenie i lekkomyślność Jamajczycy często zapominają nawet kosić własnych trawników
Zagraniczne kraje to wspaniałe zjawisko. Ludzie wierzący powinni dziękować za nie Bogu. Niewierzący – Naturze i Historii. Zaś każdy prawowierny syn swojej Ojczyzny powinien dodatkowo wielbić Naczelnika, za to że pozwolił owym zagranicznym krainom nadal pozostawać zagranicznymi. W końcu nie za wiele ich już na świecie zostało. A przecież bez nich świat byłby taki nudny.
Weźmy na ten przykład Jamajkę, niewielką wyspę na Morzu Karaibskim, której mieszkańcy z niewiadomych powodów chodzą wiecznie dziwnie roześmiani. Owo radosne podejście do życia ma również przełożenie na pomysły, które przychodzą im o głowy. Na przykład ostatnio doszli do wniosku, że obywatele mogą wiedzieć o czymś lepiej od rządu. Śmieszne prawda?
- Faktycznie śmieszne – przyznaje zapytany przez nas profesor Jarema Palik z Katedry Krajów Piątego Świata Wydziału Nauk Niepotrzebnych Uniwersytetu Zaporoskiego. – I trochę straszne. Obywatele Jamajki ubzdurali sobie, że mają głos w sprawach swojego Państwa. Wprawdzie wiele innych krajów opiera się jeszcze uznaniu totalitaryzmu oświeconego jako jedynego słusznego ustroju i tkwi nadal w mrokach demokracji, ale ci ludzie wpadli na pomysł, żeby organizować referenda! Jak w antycznej Szwajcarii!
- Protestuję przeciwko mieszaniu w to wszystko Szwajcarii – oburza się Gromosław Burkhalter, starosta powiatu szwajcarskiego. – W czasie naszej słusznie minionej niepodległości mieliśmy rzeczywiście do czynienia z okresem błędów i wypaczeń, ale znalezienie się pod skrzydłami Orła Zwycięskiego przywróciło nas do zdrowia psychicznego. Teraz obywatele mogą sobie decydować u nas co najwyżej o kolorze papieru toaletowego w swoim kiblu. I to tylko jeżeli wybiorą biały.
Poruszeni są też zapytani o opinię mieszkańcy polskich miast.
- Niedorzeczność – mówi Pan Donald, najstarszy pensjonariusz Domu Spokojnej Starości im. Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Gdańsku. – Przecież takim państwem nie da się rządzić. Obywatele jeszcze gotowi pomyśleć, że władza jest dla nich, a nie odwrotnie.
- Naloty dywanowe – stwierdza stanowczo anonimowy oficer w mundurze V Polskiego Korpusu Inwazyjnego. – Tylko to może pomóc. Takie poglądy rozprzestrzeniają się jak zaraza. Po to jest władza, żeby wiedzieć, czego chcą Obywatele. Nawet jeżeli oni sami jeszcze sobie z tego nie zdają sprawy. Każdy kto myśli inaczej, to wywrotowiec!
Są też, rzecz jasna, głosy życzliwej troski.
- Też tak kiedyś miałem – przyznaje ze wstydem Pan Zenon. – Myślałem, że w pewnych sprawach orientuję się lepiej niż Naczelnik. Na szczęście przyszli do mnie szeroko uśmiechnięci agenci Ministerstwa Informacji i wyjaśnili w jak wielkim byłem błędzie. Minęły trzy lata, a mnie już prawie nie boli – dodaje z uśmiechem. – Jestem szczęśliwy, że zaufałem Ministerstwu Informacji.
My też jesteśmy z tego powodu szczęśliwi.
Szanowna Redakcja dziękuje w tym miejscu Ministerstwu Informacji za niedopuszczanie do tego, żeby podobne bezeceństwa rozprzestrzeniały się na terenie Najjaśniejszej Wielkiej Rzeczypospolitej, Naczelnikowi za bycie nieomylnym, a Obywatelom za to, że z tej nieomylności zdają sobie sprawę.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.8 | oddanych głosów:25)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.