PAMIĘTNIK CZOŁGISTY
anonimowego
żołnierza Polskich Korpusów Inwazyjnych
część II by Yoghurt
30.V. 2043
czwartek
Mój urlop przerwało nagłe wezwanie spowrotem na granicę z
Turcją! Cóż mogło się stać, że wyciągają swoich
żołnierzy z zasłużonych urlopów? Mnie tam to nie przeszkadza
- dziewczyna dziewczyną, ale Ojczyzna wzywa, dlatego
pożegnałem się czule z moją rybeńką i wracam!
31.V.2043
piątek
Cóż, jestem już na granicy. Nikt nie wie co się dzieje,
dowództwo chodzi nie na żarty wku... rzone. Słyszałem, ze
przyszedł tylko jeden rozkaz: Wszyscy mają wracać na granicę.
Jest spore zamieszanie, ale odnalazłem resztę załogi i już
siedzę w moim ukochanym czołgu. Dostaliśmy rozkaz, by czekać
w gotowości bojowej. Może jednak przeprowadzimy wreszcie tą
inwazję? Cypr został zdobyty bez większego oporu, może i
Turcja po prostu się przestraszy i da się zaanektować bez
wysyłania nas do nich? Ja bym tam wolał, aby się nie
poddawali...
4.VI.2043
wtorek
Siedzimy już 4 dni i nic. Pozostaje nam tylko w naszej maszynie
oglądać sobie powtórki z tegorocznego mundialu i jeszcze raz
się cieszyć z tego, ze dokopaliśmy wszystkim tym skur...
znaczy, innym krajom. Wojtek parzy sobie teraz kawę. Całkiem
niezła wychodzi teraz, gdy zainstaliśmy sobie w czołgu zamiast
Windowsa 7000 stary dobry Unix 82.4. Wiem, ze to nielegalne
samemu przerabiać sprzęt należący do Państwa Polskiego, ale
spytaliśmy dowódce i nam pozowlił, bo też mu nie smakowała
kawa robiona przez Windowsa.
6.VI.2043
czwartek
Wreszcie coś się dzieje. Marcin wypatrzył coś na naszym
radarze satelitarnym, co znajdowało się po tureckiej stronie i
nie miało naszych oznaczeń. Bez meldunku oddaliśmy 3 salwy z
naszej głównej armaty 300mm - wszystkie 3 celne.
Zameldowaliśmy dowództwu, a oni za pomocą naszych satelit
zidentyfikowali to, co trafiliśmy. Okazało się, że była to
grupka tureckich uchodźców, próbujących dostać się do
granicy. Następnym razem nie będą durnie leźć w naszą
stronę.
7.VI.2043
piątek
Dostaliśmy wszyscy ordery za wczorajsze szybkie zlikwidowanie
potencjalnego zagrożenia. To już 6 medal na mej piersi.
9.VI.2043
sobota
No, wreszcie jakies konkrety! Rozkazali nam przesunąć granicę
o jakieś 200 kilometrów. Nasz batalion ruszał jako pierwszy. W
końcu jesteśmy PKI, nie? Cóż, przesunęliśmy się już
jakieś 120km w głąb tureckiego terytorium. Dowództwo kazało
się zatrzymać. Za karę, bo nie wzięliśmy ani jednego jeńca.
Cóż, czekamy na dalsze rozkazy.
10.VI.2043
niedziela
Wzięliśmy dwóch tureckich maruderów do niewoli. Ponoć
przydadzą się dowództwu. Nasz kierowca, Łukasz, niechcący
wjechał na jakieś dwa Tureckie czołgi porzucone przez załogi.
Znów będzie trzeba będzie dać przedni odbijacz do
lakiernika...
11.VI.2043
poniedziałek
Dojechaliśmy do jakiejś tureckiej wioski. Witało nas coś
koło 3 milionów mieszkańców. Zastanawiajace jest, skąd oni
wzięli nasze flagi narodowe, zeby nimi pomachać? Sami uszyli?
12.VI.2043
wtorek
Siedzimy sobie w zdobytej wczoraj wiosce i popijamy tureckie
napitki obżerając się tym ich chlebkiem... Pita się chyba
nazywa. Kompletnie bezsensowna nazwa dla chleba.
15.VI.2043
piatek
Cóż, siedzieliśmy sobie spokojnie w czołgu na obrzeżach
wioski (dowództwo znów zarządziło dłuższy postój), gdy zza
pobliskiego wzgórza wyłoniło się jakieś 50 tureckich
czołgów. Akurat wtedy gdy ja dojadałem jajecznicę na boczku,
Łukasz spał, wojtek się odlewał a Marcin grał w golfa.
Cóż, byliśmy jedynym czołgiem w promieniu 2km, więc tylko 20
z nacierajacych czołgów od razu zawróciło. Te tureckie
podróbki starych, wysłużonych amerykańskich Abramsów A5M8
nie mogły się równać z naszym „Twardym”. Otworzyliśmy
ogień z naszych 4 dział i porfilaktycznie odpaliliśmy jeszcze
trzy rakiety ziemia-ziemia w kierunku atakujących. Gdy rozwiało
już trochę dym, Łukasz wyszedł znaleźć coś w resztkach
wrogich maszyn. Maniak, złom jakiś zbiera.
by Yoghurt